Nr 107, Beinn Sgulaird
Wymowa: ben sku-lard
Znaczenie nazwy: hat shaped hill (za MunroMagic)
Wysokość: 937m n.p.m.
Pozycja na liście munrosów: 237.
Data wejścia: 27.04.13
Na tę górę nie powiodło nam się poprzednim razem: >>LINK<< więc po przeszło roku postanowiliśmy spróbować w niezimowych warunkach i przy dłuższym dniu.
Na początku niestety popełniliśmy falstart – zaparkowaliśmy za wcześnie, a to co zdawało się być początkiem trasy na munrosa okazało się ślepą uliczką, wobec czego zrobiliśmy dodatkowe cztery kilometry (w obie strony). Przynajmniej zdjęcia Loch Creran z tego odcinka wyszły bardzo ładnie:
Zaparkować powinniśmy kawałek ZA Druimavuic House, po prawej (jeśli jedziemy od Loch Creran) stronie szosy jest niewielki parking. Potem należy cofnąć się kawałek do drogi, z początku prowadzącej wzdłuż Druimavuic Gardens, gdzie ustrzeliliśmy pierwsze w sezonie kwitnące rododendrony:
Droga przecina niewielki las po czym biegnie dnem doliny. Po kilkuset metrach opuszczamy ją – na ramię góry odbija niewielka, lecz wyraźna ścieżka, która wyprowadza na pierwsze, niespełna 500-metrowe wzniesienie masywu. Już tu robi się bardzo widokowo a dalej będzie tylko lepiej.
Z bezimiennego wzniesienia schodzimy dość stromo na przełęcz, by z niej zacząć się wbijać – z początku ostrzej, potem znacznie łagodniej, na grań szczytową Beinn Sgulairda. Za plecami cały czas towarzyszy nam niesamowity widok na Loch Creran:
Szeroką grań tworzą trzy główne wzniesienia o podobnej (863, 848 oraz 937m n.p.m.) wysokości. Jest usiana głazami i rumowiskami skalnymi i momentami przypomina nieco Horns of Alligin, tyle że bez ekspozycji. Środkowe wzniesienie strawersowaliśmy żeby zaoszczędzić trochę energii.
Beinn Sgulaird jest jedną z najbardziej widokowych gór Szkocji na jakich do tej pory byłam. Zawdzięcza to swojemu unikalnemu położeniu na krańcu Lochaber, pomiędzy Glen Etive, Glencoe i morzem, niedaleko Nevis Range i the Mamores. Widoki obejmują także góry Glen Lochy z Ben Lui i Glen Dochart z Ben Morem i Stob Binneinem.
Ben Nevis, Aonachs i the Mamores:
Sgurr a’Mhaim i prowadząca na niego Devil’s Ridge, fragment wspaniałej trasy Ring of Steall w Mamoresach:
Ben Nevis, Carn Mor Dearg Arete oraz Stob Ban, mój ulubiony szczyt w the Mamores:
Bardziej na zachód lansuje się piękny masyw Beinn a’Bheithir, najbliższy z munrosów Glencoe. Do leżącego po jego drugiej stronie Ballachulish można dojść dolinami: jest droga i to chyba przejezdna dla terenówek.
Poniżej dwa Bukale, mały i duży:
Ostatnie podejście wyglądało trochę męcząco (przełęcz jest dość głęboka), ale poszło piorunem.
Tu jeszcze epicki, tatrzański w charakterze widok na Ben Cruachana z satelitami:
Oraz może mniej tatrzański ale epicki również, na masyw Bideana nam Bian:
Ostatnie metry przed wierzchołkiem to łatwy scrambling usianym głazami zboczem. Na szczycie nie zabawiliśmy długo ponieważ zaczęło mocno wiać, a widoki i tak towarzyszyły nam przez całą długość grani.
Postanowiliśmy nie wracać tą samą drogą – żadne z nas nie miało już ochoty na podejścia – tylko zejść na rympał do Elleric, poniekąd powtarzając naszą trasę z poprzedniej nieudanej próby.
Ostatni widok, na ponure czarne ściany Aonach Eagach:
Zejście dało nam popalić. Na tych zboczach trasę należy wybierać ostrożnie. Są strome, miejscami bardzo, gdzieniegdzie popodcinane ściankami skalnymi oraz zerodowane. Zabójstwo dla kolan, a jednocześnie najbardziej ekscytujący odcinek całej drogi.
Po osiągnięciu doliny byliśmy już nieźle wytrzepani a czekało nas jeszcze ok. 7 km po płaskim. Przynajmniej Glen Creran jest tak urocza i tyle jest w niej do oglądania, że trochę odwracało to uwagę od zmęczenia.
River Creran:
Lokalna fauna:
Oraz flora – rododendrony w hotelowym ogrodzie (dzikie jeszcze nie kwitły):
A także roślina której w Highlandzie na dziko się raczej nie spodziewaliśmy, czyli bambus:
Jak widać, powrót obfitował w niespodzianki co uczyniło go odrobinę łatwiejszym do zniesienia.
Trasa liczy sobie ok. 17 km i jakkolwiek o trudności ciężko tu mówić (choć podkreślam, zejście dało nam popalić) jest tak efektowna, iż w ciemno wrzucam ją do pierwszej dziesiątki najbardziej widokowych highlandzkich wycieczek. Absolutnie nie jest to góra do deptania we mgle czy przy kiepskiej widoczności. NIE I JESZCZE RAZ NIE. Na Beinn Sguilarda należy wchodzić w ładny dzień, przy przejrzystym powietrzu, bo tylko wtedy można przekonać się jak bardzo epicka jest to trasa. To nie jest munro-rzemieślnictwo jak na niektóre wschodnie płaskowyże, tylko klasa sama w sobie. No chyba że ktoś zbiera munrosy wyłącznie sportowo, czego nie zrozumiem nigdy.
Wcale ale to wcale nie polecam 😉
Trasa liczy ok. 16 km: