Stob Coire Sgriodain i Chno Dearg


Nr 108, Stob Coire Sgriodain; nr 109, Chno Dearg

Wymowa: stob kori skrityn; kno dzierek

Znaczenie nazwy: peak of the scree corrie; red hill (za MunroMagic)

Wysokość: 979m n.p.m.; 1046m n.p.m.

Pozycja na liście munrosów: 174.; 86.

Data wejścia: 17.05.13


Tym razem wybraliśmy się dokompletować munrosy znad Loch Treig. Bardziej spektakularnych i wyższych zachodnich sąsiadów (Stob a’Choire Mheadhoin i Stob Coire Easain – >>LINK<<) mieliśmy już zdeptanych, więc przyszła kolej na Stob Coire Sgriodain i Chno Dearg. Start z parkingu w Fersit, nie wiem czemu nie zaznaczonego na mapie.

Z dołu oba munrosy (wierzchołków nie widać) prezentują się raczej mało obiecująco:

Zaczęliśmy od położonego nad samym jeziorem Stob Coire Sgriodain. Zgodnie z przewodnikiem za zabudowaniami farmy (wrażenia zapachowe gwarantowane) należy skręcić w kierunku małej czerwonej szopy, minąć wonne pastwisko i… tu zgłupieliśmy, bo nie było widać ani śladu ścieżki. Niby droga nawigacyjnie oczywista, ale teren za pastwiskiem był tak paskudnie miękki i podmokły że naprawdę fajnie by było gdyby jakaś utwardzana dróżka jednak biegła na munrosa. Ponieważ jednak nie daliśmy rady jej znaleźć poszliśmy tak jak było nam wygodnie, co mniej więcej udało mi się oddać na mapce.

Strawersowaliśmy "nos" góry i zaczęliśmy wbijać się dość stromym zboczem, mając jezioro za plecami. Był to najbardziej męczący, acz krótki, odcinek całej trasy – reszta podejść jest nadzwyczaj łagodna. Kiedy osiągnęliśmy szeroką grań okazało się że do wierzchołka jeszcze spory kawałek ale już po prawie płaskim. Cel naszej poprzedniej wycieczki w ten rejon, dwa munrosy z naprzeciwka, prezentowały się bardzo malowniczo i potężnie:

Widoki – jak to w Lochaber – zamiatały konkurencję pod dywan:


Okazało się też że to pierwsze wrażenie niepozorności było błędne. Od strony jeziora góra posiada piękny kocioł:



Za to Chno Dearg prezentował się ze swego sąsiada jak totalny naleśnik, co oznaczało iż przynajmniej nie zmęczymy się nadmiernie 😀

Ciekawie było odbyć tę akurat wycieczkę jako kolejną po Beinn Sgulairdzie, ponieważ w obu wypadkach znaleźliśmy się w skrajnych punktach Lochaber (poprzednio południowo-zachodnim, tym razem północno-wschodnim) co pozwoliło na obejrzenie sobie tych samych gór z odmiennej perspektywy.

Bidean nam Bian prezentował się super spektakularnie. Ciemniejsza trójkątna formacja z przodu to Stob Coire nan Lochan, którego obie granie wyglądają tu na ostre jak żylety, co jest oczywiście złudzeniem optycznym. Wierzchołek najbardziej po prawej to Stob Coire nam Beith, przez który wiedzie bardzo ładna i chyba najmniej popularna z trzech głównych tras wejścia.



Poniżej Buachaille Etive Mor – jak widać w żlebie którym biegnie ścieżka popularna leży jeszcze śnieg. Pod szczytem da się wypatrzeć zarys Crowberry Tower: 

Dalsza droga na Chno Dearg wiedzie przez kilka niewielkich garbów. Południową odnogę masywu, Meall Garbh, baggerzy mogą spokojnie pominąć: pomimo odpowiedniej wysokości nie posiada statusu munro (ze względu na zbyt małe przewyższenie sklasyfikowana jest jako munro top).

Ostatnie podejście jest bardzo łagodne. Wierzchołek Chno Dearg jest rozległy i położony o 67 m. wyżej niż sąsiedniego munro, dzięki czemu po raz pierwszy ukazuje się czubek Ben Nevisa, dotąd zasłonięty przez swych sąsiadów. 

Poniżej Meall Greigh, An Stuc i Ben Lawers:

Shiechallion, który z tej jednej jedynej strony wygląda jak Góra, a nie wywrócone koryto:

Ben Lui – wygląda to na ostatni moment na zimowe wspinanie w kotle:

Oraz Aonach Eagach. Uderza, jak niebywale jest symetryczna – z obu stron ma niemal identyczny kształt:

Wygląda na to iż najwięcej śniegu (poza co oczywiste Nevis Range) uchowało się w Mamoresach. Poniżej ich najwyższy (i moim zdaniem najpiękniejszy) szczyt, Binnein Mor:

Oraz zapowiadany czubek Ben Nevisa. Garb poniżej wierzchołka to Great Tower:

Z braku ścieżki ponownie schodziliśmy po swojemu, lawirując pomiędzy łachami mokrego śniegu. Pachnące pastwisko i farmę widać było jak na dłoni więc tym razem tak wycyrklowaliśmy żeby je obejść. Niestety nie udało się nie przemoczyć butów, jako że im niżej tym teren robił się bardziej bagnisty. 

Trasa liczy sobie ok. 13 km. Góry nie są jak widać spektakularne, ale dla widoków zdecydowanie warto je odwiedzić. Na pewno fajna trasa na śnieżną zimę, kiedy całe to bagno jest zamarznięte. Nam obojgu ta wycieczka sprawiła mnóstwo radochy 🙂


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s