W góry zupełnie nie udaje nam się ostatnio wyskoczyć, ale w ostatni weekend zrobiliśmy sobie objazdówkę po Skye i zachodnim Highlandzie. Złota jesień plus okno pogodowe zaowocowały fantastycznymi wrażeniami. Szkoda że nie jestem w stanie wrzucić wszystkich zdjęć.
W sobotę na Skye jeszcze nie było rewelacyjnie, trochę co chwila popadywało, ale dało się coś zobaczyć.
Storr stał w chmurach, za to Qiraing nie rozczarował:

Hebrydy Zewnętrzne wydawały się być na wyciągnięcie ręki. Za krową widać góry na Harris.

Czarne Cuilliny odsłoniły się dopiero wieczorem, ale jak już to już. Sgurr nan Gillian wygląda od tej strony tak, że słowackie Tatry Wysokie by się nie powstydziły:

Zachód słońca był spektakularny.


W niedzielę – masakra. Od rana pogoda taka że trudno było uwierzyć. Śniadanie z widokiem na przyśnieżone, skąpane w słońcu Cuilliny, bezcenne.

Nie chciało nam się tak od razu wracać więc najpierw pojechaliśmy na półwysep Sleat, gdzie nas jeszcze nie było. Roztaczają się stamtąd widoki na dziki półwysep Knoydart z piękną górą Ladhar Bheinn (najwyższa na zdjęciu) na którą od dawna się szykujemy (wycieczka niestety dość skomplikowana logistycznie).


Loch Alsh:

To natomiast niewątpliwie dwie najwyższe z Five Sisters of Kintail >>LINK<<.

Na cmentarzu u wylotu Glen Affric było tak pięknie, że zrobiliśmy tam dłuższy postój.

Kolejne dwa wypadły nad Loch Garry, pierwszy na znanym punkcie widokowym:

I drugi, bo nie dało się przejechać mimo wobec tych kolorów.





Jako że wypadał Remembrance Day, pod Commando Memorial koło Spean Bridge był niezły tłum. Było na co popatrzeć.




Postanowiliśmy podskoczyć jeszcze do Glenfinnam i po drodze ustrzeliliśmy Benka który był jak zwykle bezbłędny.

Glenfinnan Monument i wiadukt załapały się na zdjęcia w ostatnich chwilach przed zachodem słońca:


Glencoe i reszty już się uwiecznić nie dało. Ale co ogarnęliśmy to nasze. Niezapomniany dzień.
Śniegu jest już całkiem sporo i nie mogę się doczekać kiedy w końcu pójdziemy w góry!!!